What if...

Nie wiem jak Ty, ale ja dosyć często wyobrażam sobie siebie (egoistyczna do samego końca) w różnych sytuacjach. Nie ukrywam, że widzę tu duży wpływ przeczytanej literatury. Często są to wydarzenia wręcz nierealne (na dany moment) albo całkowicie nierealne. Powiem szczerze, że jest to pewnego rodzaju ułatwienie sobie życia, albo nawet protekcjonizm. Wiadomo... inaczej jest o czymś myśleć, a inaczej zderzyć się z taką sytuacją. Czasami nijak ma się to do naszych wyobrażeń.
Ostatnio zajmuje mnie temat zdrady (co prawda nie mam obecnie nikogo i nie miałam takiej sytuacji, ale kto wie co mnie czeka w przyszłości) i tak zwana "druga szansa". Trochę to dziwne, że nie jest to ostatnia szansa. Bo skoro jest druga to masz jak w banku pojawienie się trzeciej jak i trzydziestej trzeciej. Czy warto ryzykować kolejnym zranieniem? I dla kogo jest tak naprawdę ta szansa? Dla osoby zdradzającej, zdradzonej czy dla związku? Szczerze mówiąc, jak dla mnie (zewnętrznego obserwatora) to nigdy nie jest szansa dla osoby zdradzającej.

Uwaga! METAFORA:
Wyobraź sobie małe dziecko, które bawi się wilgotnym wacikiem, przytykając go do zapalonej żarówki (nie próbujcie tego w domu!). Za każdym razem żarówka "syczy", ale nie powoduje to zaprzestania zabawy. Mały człowieczek będzie tak długo dotykał żarówki aż stanie się coś więcej, ponieważ pragnie, aby było coś więcej. W efekcie po kilkunastu/kilkudziesięciu syknięciach... żarówka pęka.

Back to me:
Podobnie będzie w takim związku kolejnej szansy. A może tym razem mnie nie przyłapie? A może i tym razem mi wybaczy? Dlatego też uważam, że "druga szansa" jest dla osoby zdradzanej. I tu najbardziej niesprawiedliwe jest to, że dla niej to okazja, czy też przymus do zmiany samej siebie. Myślisz wtedy sobie: coś poszło nie tak, to chyba moja wina, nie jestem wystarczająco dobra, muszę się zmienić.

Nie wiem czy akurat Ty tak masz, być może jesteś osobą silną emocjonalnie, być może sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać, albo stwierdzisz: co ona tam wie, pożyje to zobaczy jak to jest! Masz rację,  nie wiem na ten temat nic z własnego doświadczenia, to są tylko moje subiektywne przemyślenia, ale jestem ciekawa co Ty o tym sądzisz. Więc śmiało napisz w komentarzu co o tym sądzisz, albo jeśli wolisz ślij maila na adres marjorie.sarah@gmail.com
Może Ty pomożesz mi a ja Tobie :)

I pamiętaj, czym się martwisz dziś, przełóż to na jutro- przynajmniej pośpisz spokojnie (i dla zdrowia lepiej)!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

S02E03 - Pracujący małżonek

Po podróży:)

Czwartek pod znakiem Lagrange'a