I niech los zawsze mi sprzyja...nie, niestety nie liczyłabym na to...
Trochę przerwy spowodowanej nauką do kolokwium (które wciąż przede mną) i już mam ochotę kupić jakąś grubą książkę (prawdopodobnie będzie już zamówiona Podróżniczka- dlaczego nie mogą pozostać przy oryginalnych okładkach?- ale muszę wytrzymać do środy- Boże daj mi siłę!) i zapomnieć o tym wszystkim. O wzorach, funkcjach, wykresach to po pierwsze. O BPDC (Business Professional Dress Code) to po drugie (nawet nie wiesz jak trudno jest dostosować się do tych wymogów- szczególnie mi- nie cierpię spódnic! A to się zroluje, a to podniesie za wysoko...). O powrocie do rzeczywistości- po trzecie. Obiecuję sobie, że w środę wieczorem, albo i wcześniej się zapomnę i do piątku (albo soboty) będę udawać, że mnie na tym świecie nie ma, że jestem zupełnie gdzie indziej (zapewne będzie to średniowieczna Szkocja- well, hello Jamie <3, ale kto by mnie tam szukał). Wracając do terazniejszości, nic nowego, jestem zmęczona. Nie jest to jednak zmęczenie życiem, a nocnym ma...